czwartek, 29 sierpnia 2013

Rozdział 7

Podał mi rękę i uśmiechną się. 
-Cześć- powiedział Zayn raz to zerkając specjalnie na Louisa. A ten robił do niego w odpowiedzi dziwne miny.  Jakie było moje moje myśli w tej chwili? Hymm…  Jaki ten Louis jest słodki, po drugie co tutaj się dzieje?! Przed chwilą poznałam swoich własnych idoli, o których poznaniu zawsze marzyłam. Ale wiedziałam, że to w dużym stopniu mało realne.  A teraz, jejku. Stoje tu.. stoje w domu pięciu cudnych chłopców. Starałam się mój taki odruch super, ekstra fanki wyłączyć kiedy tutaj z nimi jestem. Aby sobie o mnie źle nie pomyśleli. Wodziłam wzrokiem od jednego do drugo. Każdemu z nich przyglądałam się bardzo uważnie, i doszłam do wniosku, że są o wiele przystojniejsi niż na zdjęciach.  Harry zaraz po przywitaniu się ze mną rozsiadł się w kanapie. Na głowie, tak jak na zdjęciach i w video wywiadach miał straszną burzę loków. No nie powiem…. loczki dodają mu uroku. A jak się na mnie popatrzył, uśmiechał się. A ja jego policzkach pojawiały się dołeczki. Z jednej strony szkoda, że ja ich nie posiadam. Zayn hahaha aż sama się uśmiechałam jeśli o nim pomyśle. Jego białe zęby i czarne włosy. Rzadko kiedy ktoś ma tak czarne naturalne włosy. Liam bardzo go lubie, w końcu zdążyłam go choć trochę  poznać po oglądanych wywiadach.  Ale chętnie też bym się chciała poznać go prywatnie , może mi się to uda. W końcu to marzenie każdej fanki. Louis…. Louis jest bardzo zabawnym gościem. Widać to od pierwszego wejrzenia, a przy tym strasznie uroczy. Ma bardzo ładne oczy…. włosy  takie rozproszone, kolor mają piękny.

Ogólnie on jest taki… słodki. OK, Viktoria opanuj się. A Niall to jak zwykle, ale sądząc po jego teraźniejszej minie, widać było, że był trochę zmieszany sytuacją, oraz lekko wkurzony na przyjaciół. Chyba mu się nie dziwie. Wydaje mi się, że miał trochę inne plany spędzenia czasu niż poznanie mnie z przyjaciółmi. Ale ja się cieszę, że wreszcie ich poznałam.  Z zamyślenia wyrwał mnie Louis.
-Co Cię sprowadza tutaj do Londynu?  - zapytał pokazując mi rękami abym usiadła na kanapie, na której siedział już Harry, Louis siadał na fotelu obok kanapy. Chętnie udałam się w wyznaczone miejsce.
-No, rodzina… rodzice chcieli przenieść się do Londynu. A wszyscy zostali w Polsce. Ale jest jeden plus – uśmiechnęłam się w stronę Tomlinsona
-Jaki?- spytał z zaciekawieniem
-Umiem angielski – oboje się za śmieliśmy    
-Bardzo dobrze mówisz, bardzo bardzo dobry akcent
-To nie dziwne, w końcu od 4 roku życia żyje w Londynie – na reszcie odezwał się farbowany blondyn, przez to zwrócił na siebie tym uwagę moją, Harry’ego i Louisa. Zayn i Liam  byli w kuchni.
-Aha… - teraz Louis z powrotem spojrzał na mnie – A umiesz po polsku?
-Tak. Umiem. W końcu wracam do Polski do dziadków i znajomych. Muszę umieć się z nimi dogadać.
-Oooo… a powiesz coś po polsku? – zapytał błagalnym głosem. Kontem oka widziałam, że Niall przewrócił oczami. Ale w końcu usiadł koło mnie i Harry’ego. Harry na pytanie Louisa podniósł się i zaczął nasłuchiwać.

-No dobrze tylko co powiedzieć?
- Obojętnie coś…. Yy…. Możesz coś bardzo trudnego po polsku  - pierwszy raz od pewnego czasu odezwał się Harry
-Chrząszcz brzmi w trzcinie, a Szczebrzeszyn z tego słynie – spojrzałam na chłopaków a ci spojrzeli na mnie. Miałam wrażenie, że patrzą na mnie ni to ze zdziwieniem, a ni to ze wzrokiem ….no dziwnie się na mnie patrzyli…..
-Hahah tylko się nie obraź, ale polski jest taki taki szelest no…. jakby w radiu się szukało stacji – odezwał się Louis – ale błagam ja nie chciałam cię obrazić – podniósł ręce w geście przepraszającym
- Nie, nic się nie stało. Zawsze obcokrajowcy to mówią o języku polskim.
-A możesz mi powiedzieć co to znaczyło? – Harry wydawał mi się bardzo zaciekawiony, zdaniem który wymówiłam
-  Chrząszcz brzmi w trzcinie, a Szczebrzeszyn z tego słynie – uśmiechnęłam się w ich kierunku. Chłopcy jak na trzy cztery zrobili coś w stylu „aaahaaa” i do tego się poruszyli. Wszyscy oprócz Nialla. Co go do jasnej anielki gryzło?
-A nauczysz mnie? – zapytał Louis

-Ja coś umiem powiedzieć po polsku. Ale tam z jakieś dwa, trzy zwroty – odezwał się Liam,  wychodzą z kuchni kierując się stronę salonu.
-Możesz powiedzieć? – zapytałam
-Nie chce się chwalić, ale no dobra….  ręce do góry, jeszcze i podaj mi to  takie tam, nawet nie wiem czy dobrze wymawiam
-Bardzo dobrze, masz dobry akcent, a skąd je znasz? I skąd takie zainteresowanie językiem polskim?
-Tylko cicho. Mamy zamiar przyjechać do polski. Dokładnie do warszawy i zrobić tam koncert. I chce coś powiedzieć do polskich fanów po ich ojczystym języku.
-Aaaa to wszystko wyjaśnia. Dobra zamykam się i nic nie mówie. A kiedy macie zamiar tam przyjechać?
-Jakoś w lipcu, za rok – odezwał się Louis
-Niall dlaczego mi nie powiedziałeś? – wróciłam się do niego
-Mówili nam, że ma być to tajemnica , mieliśmy tego nie mówić nikomu. Bo to chyba jeszcze nie jest wiadome w 100% tylko 80%. – powiedział – nie chce robić zmylnego szczęścia.
-zmylnego szczęście? – zapytał Louis -  co to za słowo
-Nie udawaj głu…. – spojrzał na Harry’ego – Louis, wiesz o co mi chodzi
Reszte czasu spędziliśmy na pogaduszkach oraz graniu i jedzeniu kanapek i chipsów przygotowanych przez Zayn’a.
-------------------------------------------

-Viki, odbierz – powiedział Harry podczas oglądania filmu wybranego przez Zayn’a
-No ok- wyjęłam telefon z kieszeni spodni –Halo?
-Cześć kochanie, gdzie ty jesteś? Martwię się o ciebie. Popatrz która jest godzina. – po rozkazie mamy poszukałam po domu chłopaków zegarka i zobaczyłam, że jest za dwadzieścia dwudziesta-trzecia.
-Ojj –  chłopcy spojrzeli na mnie – Ja.. przepraszam, ale nic mi się nie stało i nie dzieje
-Kochanie, gdzie jesteś ?
-Uu.. – załamał mi się na chwile głos, sama nie wiem dlaczego – Nialla w domu. Oglądamy film
-Aaa to dobrze, ale wróć dzisiaj do domu, dobrze? – Co ona sobie w ogólnie myśli, że jaka jestem?
-Dobrze, a mogę skończyć film?
-A jak wrócisz?
-Bezpiecznie do domu

-No…dobrze pozdrów ode mnie Nialla
-Jasne, pa
-Pa, kochanie  - rozłączyłam się i schowałam telefon do kieszeni spodni.
-Co się stało?- zaciekawił się Louis
-Po filmie spadam do domu…mama się martwi
-A nie chcesz przenocować u nas? – zapytał się Louis przy czym poruszając brwiami, tą odpowiedzią poruszył Nialla. Znaczy Niall na reszcie się ruszył. Tak to siedział i nie odzywał się. I zazwyczaj patrzył się no… w nic. Miałam wrażenie, że myślał o niebieskich migdałach.
-Nie… umówiłam się z nią, że wróce do domu
-Aaa to zmienia postać rzeczy, ale wrócisz do nas jeszcze. - to nie było pytanie
-Pewnie…yy- spojrzałam na Niall, który wrócił do poprzedniego stanu skupienia – jeśli mnie zaprosicie.
-Taaak, wpadaj kiedy chcesz – powiedzieli razem (Harry, Louis, Liam i Zayn)
I na ekranie pojawiły się napisy.  Wstała i udałam się do drzwi
-Dobra, to ja już będę spadać
-Ejj chyba nie myślisz, że o takiej później porze puścimy cię samą do domu. A w szczególności, jeśli samochodem od nas do Ciebie jest jakaś godzinka drogi. – zauważył Tomlinson

-Dobra… fakt
-To ja cię odwiozę – wstał Niall i podszedł do mnie – to jak idziemy?
-Tak – odpowiedziałam trochę zmieszana – pa chłopcy, do następnego
-Paa – odpowiedzieli chórem
---------------
Cała podróż minęła nam w zupełnej ciszy, nikt się nie odezwał. Jak dojechaliśmy pod mój dom, zegarek wskazywał dwudziestą trzecią trzydzieści. Wyszliśmy z samochodu i weszliśmy na ganek przed domem.
-To pa – odwrócił się
-Niall? -   zatrzył się i odwrócił na piętach w moją stronę
-Tak?
-Dziękuję za wspaniały dzień. Nie chodzi mi o poznanie chłopaków. Tylko… no że o mnie pomyślałeś. Że zaprowadziłeś mnie do siebie do domu
-Nie ma co, lubie spędzać z tobą czas – puścił do mnie oko, i tym zrobił nareszcie jakiś ruch
-Ale trzeba przyznać, bardzo fajnych masz przyjaciół
-Taa
-Niall, co ci się do jasnej ciasnej stało? Jakiś dziwny jesteś, chodzi mi oto, że się dziwnie zachowujesz
-Nic, się nie stało. Dobra dobranoc, pa – podszedł do mnie pocałował mnie w policzek, odwrócił się i wszedł do samochodu i ruszył. Zostawiając mnie przed domem.
___________________________________
 
 Przepraszam, że długo nie było rozdziału. Było to spowodowane tylko moim lenistwem. Ale jest. Napisałam ;) A i zaczyna się rok szkolny (niestety) ale blog cały czas będzie i cały czas będę dodawała rozdziały. Hii. Dla niektórych z was to może i dobra wiadomość. Ale rozdziałki będa pojawiały się w weekendy. Może raz na jakiś czas w te pięć dni robocze w tygodniu się jakiś rozdziałek pojawi, ale wątpię. Pożyjemy zobaczymy. Jeśli czytasz to proszę skomentuj. To bardzo motywuje do dalszej pracy. A i te dialogi kolorowe to są zdania po polsku.

poniedziałek, 19 sierpnia 2013

Rozdział 6

-Niall?
-O hej Viktoria – uśmiechną się do mnie – oo właśnie poznaj moją dziewczynę
-Masz dziewczynę? – przeżyłam szok
-Tak, Renee chodź tu do mnie – koło niego stanęła dziewczyna. Ten ją objął i pocałował w czoło.
Była to bardzo szczupła dziewczyna, o czarnych włosach i o piwnych oczach. Ubrana była w kremową bluzkę z napisem ‘24/7’ i czarne rurki. Włosy miała spięte w kucyka.  W moim brzuchu zaczęło się dziwne uczucie, jak przyglądałam się dziewczynie a raz to Niallowi. Czyżbym była zazdrosna?! Jak to, to nie możliwe. To tylko super przyjaciel, z którym dobrze mi się rozmawia itd. I nic innego nie czuję. Ale to nie było do końca też takie uczucie. To było naprawdę dziwne. Wyczulam jakby chęć dobrej opieki nad nim. Coś w tym stylu. Nie wiedziałam co to. Pierwszy raz coś takiego czułam. Ale w głębi serca, chciałam aby teraz to on obejmował mnie. Dręczy mnie pytanie tylko, dlaczego tak się o mnie się martwił. Z tą nogą. Zaprosił mnie przecież w tedy aby pójść z nim po prezent dla kolegi. Dlaczego niby mnie a nie tą swoją  dziewczynę, przepiękną Renee? I tylko niech mi powie, że jest modelką….. ale brzydka to ona nie jest i muszę to przyznać.
-Może się poznacie? Renee to jest Viktoria, moja najlepsza koleżanka – ‘koleżanka? Myślałam, że jesteśmy przyjaciółmi – Viktoria to jest Renee, moja dziewczyna. – Renne podała mi rękę i ja zrobiłam to samo, ponieważ nie lubie tworzyć sobie wrogów.
-Hej, Viktoria. Jestem Renee Vilw
-Hej…. Yy.. Renee. A ja Viktoria Flar – uśmiechnęła się do mnie i zobaczyłam na jej buzi dołeczki
-Miło mi cię, poznać. Niall dużo o tobie opowiadał
-Też mi miło. Ale wiecie już muszę iść. Paa – skłamałam
-Paa - Odezwali się obaj równocześnie. I w tej chwili Niall dał jej całusa. Jeszcze raz to uczucie tylko, że jeszcze większe. Odwróciłam się na pięcie.  Odeszłam, skręciłam w pierwszy lepszy róg i z moich oczu zaczęły wypływać łzy. I w tej chwili zobaczyłam swój sufit w pokoju i pokój. Taak…. Czyli był to tylko sen……   był to tylko sen.  Tylko dlaczego tak zareagowałam. W tedy zaczęły w mojej głowie kłębić się myśli. Wróciły te same myśli co w czasie snu. A jeśli on tak naprawdę ma dziewczynę?  Ale nie….  W tedy by cały świat o tym widział. Właśnie…. Więc nie. Była 9;45. Zeszłam na dół w pidżamie, to do mnie nie podobne, bo nie lubie chodzić w pidżamie. Zeszłam na dół
-Hej mamo!
-Hej córeczko, chodź do kuchni  - zwidziało mnie to trochę. Wchodzę do kuchni, otwieram drzwi i mnie w tedy zamurowało w kuchni na krześle siedział Niall. Mama robiła kanapki
-No nareszcie wstałaś, przywitaj się – wskazała na Nialla
-Hej Viktoria
-He… Hej – nadal byłam w szoku – Niall – chłopak uśmiechną się
-Co tak długo spałaś? Fajny sen miałaś? – myślałam co by tu na szybko wymyśleć, aby móc odpowiedzieć mamie na zadane pytanie. Przecież prawdy jej i to jeszcze przy Niallu nie powiem. A po za tym nie miałam w zwyczaju kłamać. Też po prostu nie umiałam za bardzo.
-Nic, po prostu lubię czasami sobie dłużej poleniuchować – Niall jeszcze bardziej się uśmiechną. A myślałam, że już bardziej nie można.
-Dobrze, dobrze. Jedz już – położyła kanapki na stole. Wzięłam kanapkę i zaczęłam jeść.
-A ty kochaniutki, na pewno nie chcesz jeść? Naprawdę, żadnej kanapki?
-Na pewno. Dziękuję - Zdziwiłam się 

Przez 4 min. Do czasu kiedy skończyłam jeść trwała cisza. Zawsze znana byłam z tego, że szybko jem. Wstałam – No yy.. chyba wypadało abym się ubrała, zaraz wracam. – Poszłam do siebie do pokoju. Wybrałam tam jakieś ubranie z szafy. Zeszłam na dół. Niall już stał w przedpokoju. Uśmiechną się kiedy mnie zobaczył.
-Niall idziesz już? – zapytałam zdziwiona
-Nie sam. Z tobą
-Ok – nie protestowałam – ale teraz?
-Tak
-Dobra to…. Mamo! Idę pa, i nie wiem kiedy wrócę
-Dobrze kochanie lećcie już – krzyknęła
Wyszliśmy przed dom. Zamknęłam drzwi. I skierowaliśmy się do auta. Niall otworzył mi drzwi, wsiadłam do samochodu, zamknął drzwi. Obszedł go dookoła i sam wszedł do samochodu.  
-To gdzie jedziemy? – zapytałam
-Do mnie – uśmiechnął się.
-No… ok
-Jak nie chcesz to mogę zmienić plany
-Nie, chętnie zobaczę gdzie mieszkasz – wreszcie się uśmiechnęłam. Zapalił silnik i ruszyliśmy. Niall cały czas zagadywał mnie przez całą drogę, ale ja jakoś nie miałam najmniejszej ochoty rozmawiać. Ale odpowiadałam. Dobrze było, że to on głównie coś mówił a ja tylko odpowiadałam „aho”, „oo” „hym” itd. A w głębi duszy też byłam nie obecna. Niby nie myślałam o niczym. Skupiałam się na tym co widzę. Nie miałam dzisiaj ochoty na nic. Po godzinie rozmowy…  no znaczy opowiadań Nialla. Dojechaliśmy. Zobaczyłam piękny i duży biały dom przed sobą. Był dwupiętrowy. Na przodzie domu był malutki ogród w tym rósł jakiś krzaczek ładnie przycięty, dużo kwiatów.
Do drzwi frontowych, prowadziła  droga z kafelków. Niall zaprowadził mnie do drzwi otworzył je i moim oczom ukazały się bardzo ładne czarne meble. Sofa….. Czarny bardzo duży telewizor. Ściany były białe.  Okna wielkie. Były też okna balkonowe prowadzące na ogród. Z salonu widziałam już mały stawik, basen, grilla, miejsce na ognisko, dużo zielonej i czystej przestrzeni. Na dole była też kuchnia. Połączona z salonem. Piękna… mówię serio, czarne blaty, lodówka ogromna. No to akurat mnie nie zdziwiło znając Nialla. Duży stół przy którym zmieściło by się z 8-9 osób. I oczywiście znajdowały się schody prowadzące na górę.
-I jak wrażenia? – spytał Niall.
-Mogę powiedzieć tylko jedno duże… - wzięłam głęboki oddech – WOW . Bardzo ładnie mieszkasz. Nie to co ja…
-Daj spokój Viktoria. A tak w ogóle to czuj się jak w domu. – popatrzył w stronę kuchni – Głodny jestem
-To dlaczego nie zjadłeś u mnie śniadania przygotowanego przez mą mame?
-Bo nie chce wam żywności wyjadać – powiedział to takim tonem, że mimowolnie się uśmiechnęłam. Podszedł do lodówki i wyjął sobie sałatkę i owoce. – Muszę się zdrowo odżywiać…
-Jedz, smacznego. Chcesz abym zrobiła ci kanapkę i sobie przy okazji bo też zgłodniałam?
-Jak by to ci nie sprawiło problemu
-Żaden problem. – Podeszłam do lodówki wyjęłam potrzebne rzeczy do zrobienia kanapki.  Zrobiłam 4. Z serkiem, wędlinką, pomidorem i cebulą. Dwie dla siebie, dwie dla Nialla. Niall już swoje zjadł. Czekał na moje kanapki. –Smacznego – odezwałam się
-Dzięki i nawzajem – zjedliśmy kanapki. Niallowi bardzo zasmakowały.

Po skończonym posiłku poszliśmy obejrzeć coś w TV. Nic nie było co by nas zaciekawiło. Wiec wyłączyliśmy to i włączyliśmy X-box’a. Bawiliśmy się chyba z godzinę jak nie więcej. Po całym skakaniu (raczej to on skakał, a ja to nie za bardzo mogłam ze względu na nogę), graniu w gry byliśmy wyczerpani. 
-A może byś chciała wejść na górę? Zobaczyć mój pokój? – zapytał ni z skąd ni zowąd
-No.. ok
Weszliśmy na góre, zobaczyłam tam sześć drzwi każde do innego pokoju.
-Dobra to może który jest twój pokój i co to są za pokoje?
-No ten trzeci po prawej . Tu jest łazienka – wskazałam palcem pierwsze drzwi po prawej- potem pokój Harry’ego, mój. A tu po lewej Louisa i Liama i Zayn’a . Bo zapomniałem ci powidzieć, że oni też tu mieszkają. Na okres oczywiście kiedy nie jesteśmy z rodzicami. Czyli długo razem mieszkamy.
-Aha ok – w tej chwili usłyszeliśmy jakieś odgłosy na dole
-I chyba o wilkach mowa…. A mówiłem aby nie przychodzili dzisiaj..
-Ale przecież to też ich dom. Mają prawo – zauważyłam. Niall już schodził na dół, a ja za nim.
-Chłopaki no….
-Co? – usłyszałam głos Louisa – Aaaa wybacz zapomnieliśmy….  ale chyba wam nie przeszkadzamy, nie?
-No … trochę – chyba głupio mu było odpowiedzieć, wyczułam po jego tonie wypowiedzi. Wzięłam się na odwagę i zeszłam do salonu. I przed sobą zobaczyłam pięciu chłopców. Niall stał do mnie tyłem, a Louis się uśmiechną
- Cześć, jestem Louis – serce zaczynało mi co raz szybciej być. Ale zachowałam spokój. Brunet podał mi rękę, aby się przywitać i zgrabnie wyminął Nialla.
-A ja Viktoria – odwzajemniłam uścisk ręki.

-Domyślałem się,  bo Niall strasznie dużo nam o tobie opowiadał. – ukradkiem spojrzał na Nialla.  – A tak swoją drogą to teraz do domu wchodzi Liam. – Wszyscy spojrzeli w stronę drzwi. Stał tam wysoki mężczyzna. Którego rozpoznałam bym wszędzie. Uśmiechał się i kierował się w moją stronę.
-Cześć, Liam. A ty pewnie Viktoria – na jego twarzy też gościł uśmiech. Kiwnęłam głową – Miło mi cię poznać.

-Mi też – odwzajemniłam uśmiech
-Dobra, dobra – odezwał się Louis. – Teraz reszta. Nialla już pewnie  znasz. Więc jego pominiemy. Dalej na naszej drodze zapoznawczej stoi Harry. Harry przywitaj się grzecznie. Tylko grzecznie powiedziałem – Ostatnie słowo tak jakby krzyknął żartobliwie. Harry podszedł do mnie, wyciągną
rękę ja mu dałam swoją i mnie przytulił. Powiedział tylko „Cześć”. – Powiedziałem grzecznie! – Louis zaczął wpychać się, aby nas rozdzielić. Wyglądało to pewnie śmiesznie. Ale osiągnął swój cel. – OK. Teraz następny w kolejce i ostatni jest Zyan. Zayn tobie chyba nie muszę przypominać, że trzeba grzecznie. – W odpowiedzi, uśmiechną się łobuzersko.
____________________________________
Kochani, mam taką prośbę. Mogliście skomentować? To bardzo motywuje do dalszego pisania. I przepraszam, ze jak dawno był ostatni rozdziałek. To to spowodowane jest moim leniem oraz tym, że przyjechała do mnie rodzinka.  ;) Oraz przepraszam za błędy

środa, 14 sierpnia 2013

Rozdział 5

- Do widzenia – powiedział mój tata wychodzą ze mną ze szpitala.
Tak, ja kulawa. Biedna i obolała. Przy chodzeniu pomagają mi dwie kule. Lekarze nalegali aby nie stawać na mojej chorej nodze. Nie pamiętam za ile mieliśmy się zgłosić na zdjęcie szwów. Szczerze? Nie interesowało mnie to.  Byłam bardziej przejęta Niallem, skype’em, rodziną. Niż moją nogą. Tak wiem… powinnam myśleć teraz o niej aby wszystko było dobrze itd. Ale nie chciało mi się o niej myśleć. Na samą myśl o tym robiło mi się słabo. Tata był bardzo opiekuńczy.  Pomógł mi wejść do samochodu, zapiąć pas
-Tato. Nie musisz sama umiem zapiąć się
-Przepraszam… ja… ja po prostu się bardzo o ciebie martwię. Chcę aby było cię najlepiej, wiesz ta noga… - posmutniał
-Też cię kocham – widziałam robiący się uśmiech na jego twarzy. Wyciągnęłam ręce aby go przytulić, odwzajemnił ten uczynek. Kiedy mnie puścił zamkną drzwi samochodu, obszedł go dokoła i usiał na miejscu kierowcy. Zapiął pas, odpalił samochód i ruszył. W czasie drogi do domu,  (która była no dość długa, bo korki. Nie dziwie się, jadą, wracają z wakacji czy również do pracy) dostałam sms’a od Nialla.
- „Jak tam? O której wracasz?” – kurde, chłopak chyba naprawdę się o mnie martwi

-„Już jadę do domu. Powinnam być za jakieś 15 – 20 min. Dziękuję, że się o mnie martwisz ;) Chciałbyś do mnie przyjść o czternastej?”
-„Chętnie przyjdę skoro mnie zapraszasz xD Ciesze się, że już wychodzisz i się wreszcie zobaczymy”
-„Niall widzieliśmy się dwa dni temu”
– uśmiech sam malował mi się na twarzy
-„Ale już tęsknię
-A co ci tak tam wesoło? Hę? I co tam tak siedzisz nosem w telefonie? Znowu kciuki trenujesz? – tata odwrócił się na tylnie siedzenie, gdzie siedziałam
-Tak tatusiu znowu kciuki trenuje
-Tylko uważaj, bo już do szpitala z połamanymi kciukami wracać nie będziemy – zaśmiał się i odwrócił się znowu w kierunku przedniej szyby. Po chwili namysłu włączył radio.
-„Powiem ci, że ja też
Reszta drogi minęła mi... no nawet ok . Trochę popisałam z kolegą poznanym w kinie, pośpiewałam z tatą piosenki w radiu. Tata, jak to tata pomógł mi wyjść z samochodu i wejść do domu. Chociaż tłumaczyłam mu, że z tym drugim to sobie sama poradzę, ale nie. Uparł się jak osioł. Cóż w końcu to mój tata i mnie bardzo kocha. I w ten sposób mi to okazuje. Po schodach, na góre do swojego pokoju wdrapałam się sama. Nie miałam zbytnio z tym problemu. Skorzystałam z okazji kiedy tata poszedł po swoje rzeczy do samochodu. Na zegarku była dwunasta. Miałam dwie godziny do spotkania się z Niallem. Postanowiłam się ubrać w coś lepszego niż pidżama. Kiedy się już ubrałam poczułam zmęczenie i położyłam się na łóżku.
------------------------------------------------
-Dzień dobry, panno Flar – po tym zdaniu przebudziłam się lekko i odezwałam się krótko, ‘nie teraz później’ po moje odpowiedzi usłyszałam cichy śmiech – to ja sobie posiedzę i poczekam na ciebie, aż się przebudzisz – i w tej chwili mnie olśniło. Był to męski głos, nie pasujący do mojego ojca. Podniosłam głowe i zobaczyłam siedzącego na krześle Nialla
-Niall! – powiedziałam podnosząc się na łokciach z łóżka
-Jak się spało? – chłopak uśmiechną się
-To taka drzemka… - popatrzyłam się na niego – ej no…. zaraz…. Skąd znasz moje nazwisko?
Odpowiedział krótko
-Facebook. Tam nie jesteś anonimowa – posłał do mnie oko – a możesz mi powiedzieć coś ty sobie zrobiła? – powiedział pokazując na moją noge – boli cię?
-Teraz nie – podniosłam się i spojrzałam na moją zabandażowaną nogę i kule leżące na podłodze – dali mi leki przeciwbólowe – spojrzałam się na chłopaka – a długa historia – wzięłam głęboki wdech – upuściłam po prostu kubek na noge
-A mogę wiedzieć, czemu tak żeś zrobiła?
-Nie przeszkadzają ci paparazzi? – Niall zmarszczył brwi i spojrzał na mnie zdziwionym wzrokiem
-A czemu pytasz? Pytam się ciebie o noge a ty mi mówisz o paparazzi – nastąpiła chwila ciszy
-Bo ja się chce z tobą zadawać. Bardzo cię lubię – usiadłam na łóżku, patrząc się cały czas na chłopaka – tylko, że nie chce plotek – i w tym momencie myślę, że Niall załapał o co mi chodzi.
-Aaaa widziałaś okładki ?
-Jakie okładki?
-No… jesteś razem ze mna na okładkach gazet. Ale się tym nie przejmuj. W kolejnym wywiadzie, już mnie na owy zaproszono. Wyjaśnię całą tą sytuację.  – popatrzył się na mnie – chwila…  i to jest powód aby upuścić sobie kubek na nogę i się okaleczać?
-Nie..  ja nie widziałam okładek. Ja to usłyszałam w radiu i…. tak jakoś sam mi się upuścił… wyślizną mi się z ręki – w tej chwili poczułam łzy w oczach. Niall widząc to szybko usiadł około mnie i przytulił mnie.

-Już dobrze. Więcej zdjęć nie będzie obiecuję. – położył swoją rękę mi na włosach i zaczął je głaskać. A mnie znowu pikawa zaczęłam walić niesamowicie szybko. Oraz poczułam ostre kłucie w żołądku.
 – Niall mógłbyś powiedzieć moim rodzicom. Mamie albo tacie aby przynieśli mi jakieś kanapki?
-Oni i ja o tym samym pomyśleliśmy. Ja tu do ciebie szedłem to twoja mama dała mi tace z kanapkami. Dla mnie i dla Ciebie. – przestał głaskać mojego włosy i wskazał palcem moje biurko na którym stały kanapki.  Wstał wziął tacę i usiadł z powrotem koło mnie. Szybko wzięła z tacy kanapkę i zaczęłam jeść. Czułam na sobie wzrok przyjaciela
- A ty nie jesz? Weź kanapkę. Sama tego nie zjem. Mama zrobiła dla nas dwojga tak?
-Lubię patrzeć jak jesz  - jejku znowu się rumienię
-Ale tak samej to trochę głupio mi jeść
-Już jem – sięgną po kanapkę i zaczął ją jeść, cały czas patrząc na mnie – twoja mama robi bardzo smaczne kanapki
-To jej to powiedz na pewno się ucieszy – uśmiechnęłam się mimowolnie
-Mam coś dla ciebie – wstał i podszedł do swojej torby, która leżała obok biurka. Jak mam być szczera, bałam się co z niej wyciągnie.  Wyciągną jakieś pudełeczko. ‘Nie no, znowu pudełeczko?’. Usiadł koło mnie – Na osłodę życia – dał mi ciasteczka toffi
-Niall wiesz, że czuję się głupio?
-Niby czemu?
-Bo ty mi dajesz już drugą rzecz, a ja tobie nic
-Telefon ci zepsułem, więc to się nie liczy. Mówiłem ci, że jak zepsułem to musiałem naprawić. A to no…. na osłodę życia.  Chyba, że nie chcesz i nie lubisz
-Tego nie powiedziałam – chłopak uśmiechną się i popatrzył w moje oczy. Zobaczyłam jego niebieskie piękne oczy. Pierwszy raz takie oczy na żywo zobaczyłam. Szybko się ogarnęłam, wzięłam od niego pudełko i położyłam koło siebie na łóżku.
Reszta czasu upłynęła nam szybko. Troche pogadaliśmy, weszliśmy do kompa. Niall zalogował się na siebie i twittną na twitterze ‘Bardzo fajny, spędzony dzień.  Chcę takich więcej’. Miło mi się na sercu zrobiło po przeczytaniu twitta. Około dziewiętnastej Niall poszedł do siebie. Bardzo go polubiłam. Weszłam na skype i zobaczyłam, że jest aktywna moja koleżanka, z którą miałam się umówić dwa dni temu na skype. Od razy bez wahania do niej zadzwoniłam. Odebrałam po  5 sygnałach. Rozmawiałyśmy bez kamerki.
-Hej Julia 
-Hej – powiedziała. Od razu po jej głosie wyczułam, że coś jest nie tak
-Kochana przepraszam cię, ale nie mogłam odebrać, ani zadzwonić. Ponieważ byłam w szpitalu
-Jejku kochana co się stało? A teraz jesteś w domu? – zaciekawienie i troszeczkę współczucia usłyszałam z jej strony.
-Tak, teraz jestem w domu – wzięłam oddech i zaczęłam jej opowiadać dlaczego wylądowałam w szpitalu. Oczywiście pomijając, to co usłyszałam w radiu i że sam Niall Horan się o mnie troszczy. Po skończonej opowieści to ona wzięła teraz głos
-Współczuje cię i życzę szybkiego powrotu do zdrowia
-Dziękuję
-A możesz mi powiedzieć…… - tutaj się zawahała na chwile a ja się wsłuchałam co ma do powiedzenia – jak to jest się umawiać z gwiazdą i nic mi nie powiedzieć?! – teraz jej barwa głosu przybrała wredną 

i zazdrosną
-Ja się z nim nie umawiałam. To tylko kolega. Spotkaliśmy się w kinie
-Taa jasne… i mówisz, że brukowce też kłamią, nie? Powiedz mi całowaliście się już?
-Nie
-Ehem?
-O czym ty myślisz?! – zaczynałam się złościć
-Bo jakoś musiałaś na siebie zwrócić uwagę.
-No mówię ci, wpadłam na niego w kinie
-Dobrze, dobrze. Ja i tak wiem lepiej – i rozłączyła się

Przez chwilę, siedziałam zamurowana na krześle. Co się z nią stało? Zrobiła się naprawdę dziwna.
 _________________________________
Przepraszam za problemy z blogiem. Niestety tamtego musiałam usunąć. Życzę miłego czytania.I dziękuję wam na tamtym blogu, za powyżej 400 wyświetleń. I właśnie dla takich momentów się pisze ;)