czwartek, 30 stycznia 2014

Rozdział 12

-Viktoria - złapał mnie za ręce - wszystko będzie dobrze, zaufaj mi - popatrzył mi w oczy a ja nie wiedziałam, co powiedzieć. Po prostu tego wszystkiego było za dużo. Łowcą Świateł? Ale o co chodzi?
-Hym - cicho wydałam z siebie odgłos nie chciałam aby ktoś go usłyszał, ale jednak usłyszał to Lou.
-Nie martw się. Czy ja ciebie kiedyś okłamałem?
- No wiesz - zawahałam się - Znamy się no od niedawna
- Hymm, racja, ale już zdążyliśmy się w połowie poznać
- Nie do końca, bo dowiaduje się dopiero teraz o tym że jesteś kimś o kim nigdy nie słyszałam
- Poprawka... ty też 'tym' jesteś. Zobaczysz polubisz to, a teraz - chciałam coś powiedzieć ale mi nie dał - złap mnie z rękę i trzymaj się mocno bo pierwszy raz nie było za fajnie w na moim przykładzie, znaczy sama  się przekonasz i nie martw się jeśli się złapiesz mnie mocno nic ci się nie stanie. - zaczęłam czuć lekki strach.... sama się okłamuje duży bo nie widziałam co mnie mnie czeka. Ale zrobiłam to co mi kazał. Staliśmy przy schodku prowadzącym pod zadaszone miejsce.
- OK to na trzy robisz krok i wchodzisz pod daszek. Ok?
- ok - odpowiedziałam
- raz... dwa.... - jejku zaraz będzie trzy - trzy - i tak jak kazał zrobiłam razem z nim weszłam na schodek. Czułam się jakbym weszła w jakąś niewidzialną ścianę, która mnie połknęła. Tak to właściwe określenie. Może inaczej powiem to mnie wciągnęło z dużą siłą. Leciałam, w dół. Nie było ziemi pod mną. Czułam się jak na kolejce w wesołym miasteczku. Miałam wrażenie, że zaraz wyskoczy mi żołądek. I te światła wirujące koło mnie.Czułam obecność Louisa przy sobie. Wchwyciłam jego rękę jeszcze mocniej. Aż w końcu poczułam ziemię. Upadłam na kolana (upadłam tym na twarz gdybym się nie trzymała Tomlinsona). Natomiast on stał i miał minę jakby go coś bolało. Wstałam.
- Louis wszystko ok?
- Puść moją rękę proszę - wybłagał przez zaciśnięte zęby. A ja dopiero teraz się rozrientowałam, że nadal się go trzymam. Puściłam go i na jego twarzy zobaczyłam ulgę.
- Chciałem abyś się mnie trzymała ale nie aż tak mocno, ała - podwiną rękaw koszuli i zobaczytałam jego siną rękę z miejscami, których miałam wrażenie, że zaraz będzie leciała krew i ślady po moich paznokciach.
- Jezu... przepraszam, nie chciałam. Sam mówiłeś że mam się trzymać mocno
- Ale nie sądziłem, że weźmiesz to tak bardzo dosłownie.  Dobra nic się nie stało.
 Kiedy mój kolega oglądał swoją rękę, ja zaczęłam się rozglądać po miejscy w którym wylądowaliśmy. Było to miejsce chłodne i bardzo duże. Ściany miały kolor kremowo-jasno-brązowo. Sama nie wiem jak to określić. Było  cudownie, światło w całym pomieszczeniu pochodziło od świec. Przed nami ciągnął się długi korytarz, a na jego samym końcu były schody, prowadzące na górę. Po naszej prawej stronie były okna, ozdobione kwiatami,  po  a po lewej drzwi do różnych mieszczeń.
- I co podoba się? - odezwał się Lou
- Gdzie jesteśmy?
- W Szkole dla Łowców Świateł i czarodziei czyli inaczej Rats - spojrzał na moją twarz mi oceniać moją minę dodał - Tak się tak szkoła nazywa i tak ją nazywamy. Szkoła to w połowie to też hotel dla przejezdnych czarodziei.
-Fajnie tu jest.
-Wiem, eee... chodź musimy się śpieszyć. Muszę cię zaprowadzisz do Zed'a. - popatrzył na mnie i dodał - no przecież ci mówiłem że to jest nasz nauczycie. Taki główny czy no można powiedzieć ...
-Dyrektor?
-Nie, jest to taki najważniejszy i ma nad  nami kontrolę na zlecenie Brow, on ci wszystko wytłumaczy. Nie pytaj sie mnie.
- Mam tyle pytań
-Wiem, dlatego do niego cię zaprowadzę i o wszystko się zapytasz, wiec chodź ze mną - ruszył w kierunku schodów więc poszłam za nim długim korytarzem.
- Jest tutaj Niall? - spojrzał nam mnie
-Ja Ci nie wystarczam?
-Jejku przecież wiesz o co mi chodzi - zaśmiał się
- Nie wiem, może. Ten ośrodek jest duży.
-Ośrodek?
-Też tak określamy to miejsce.Nie wiem gdzie jest zapytaj się Zed'a.
Później szliśmy w zupełniej ciszy. Kiedy doszliśmy do schodów schodziła właśnie z nich szczupła blondynka o kręconych włosach, widać że była zmęczona. Po oczach. Miała dziwne tatuaże za skórze, których nigdy w życiu nie widziałam.
-Cześć Elise - pierwszy odezwał się brunet idący koło mnie ale nagle się zatrzymał widząc dziewczynę
-Cześć Lou - odpowiedziała. Miałam wrażenie, że bardzo musi się natrudzić przy wypowiedzeniu jakiegoś słowa.
-I jak poszło z Izzadymi? - zapytał, cały czas patrząc na blondynkę. Ona podniosła tylko głowe i spojrzała na niego, swoimi pięknymi niebieskimi oczami.
-Daj spokój - odezwała się - Za dużo ich było, nawet Horan sobie nie dał rady - na to nazwisko stałam się bardziej czujna na rozmowę, a niebieskooka to natychmiast wyczuła - przyprowadziłeś kolejną śmiertelniczkę, zakochaną w Horanku? Nie martw się - zwróciła się do mnie - wyszedł i nie wiem kiedy wróci. - z powrotem odwróciła się do chłopaka - Złapałam dwa i dodałam je Zedowi.. Najlepsze jest to, że jeden jest fioletowy.
- Eliese daj jej spokój. To fajnie my właśnie do niego idziemy - dziewczyna spojrzała na mnie z niechęcią i poszła sobie. A my dalej ruszyliśmy.
- Izzady?
- Super stworki, podobne do chochlików, tylko też większe i szybko latają. Bardzo trudno je złapać. A fioletowe to już rzadkość
-Chyba się obraziła, że za fioletowego Izzadyra nie wziąłeś jej na ręcę i super pogratulowałeś.
- Ona taka jest, zawsze taka była od kiedy pamiętam. O jesteśmy - doszliśmy do dużych drewnianych drzwi
- Czy wszystko tutaj musi być brązowe?- zapytałam a Lou zareagował na mój komentarz śmiechem
- Za pukaj i wejdź - powiedział - zrobiłam to co mi kazał. Zapukałam i pociągnęłam klamkę w dół, z zamiarem otworzenia drzwi.  Kiedy już je otworzyłam zaparło mi dech w piersi. Za drzwiami był bardzo duży pokój. Okno na samym końcu pokoju miało chyba z (na oko) 10 m. Sięgało aż do sufitu. Wszędzie były książki. Miałam wrażenie że jestem w jakiejś dużej bibliotece. Oprócz książek stało bardzo dużo posągów: ludzi, psów, kotów czy nawet zwierząt których nigdy nie widziałam. Dużo obrazów na ścianach, które miałam wrażenie że cały czas się na mnie patrzą. Nie było żadnego holu (tak sobie wyobrażałam gabinet, no ok, mogą być tu książki, ale żeby nie stało tutaj żadne biurko?)
- No to cię tutaj zostawiam - odezwał się mój kolega
- Co? Nie - odwróciłam się do niego - Co ja mam tutaj robić?
- hym, nie mogę tutaj z tobą zostać - uśmiechną się - bo muszę coś sprawdzić na górze , ale obiecuję że się jeszcze zobaczymy. Nie martw się. Co ty rozmawiać nie potrafisz?
- No dobra to idę
- Nie martw się - i zamknął drzwi. Zostałam sama w pokoju oświetlonym dużą ilością świec. -ok -pomyślałam - wszystko będzie dobrze, co się martwisz Viktoria!
Zeszłam na dół po schodkach, aż zeszłam w półki z książkami - bo inaczej tego nazwać nie mogłam - widziałam długie korytarze półek z książkami więc poszłam prosto i skręcałam w byle jakim kierunku jakim  mi się chciało - gdzie on mnie wysłał. Jeśli sądzi że coś będę czytała to się grubo myli - myślałam. Szłam, szłam, szłam aż wreszcie natrafiłam na półkę z napisem 'Książki o magii, której jeszcze nie poznałeś'. Wzięłam jedną do ręki. Bardzo uważnie obejrzałam okładę. Autor: Mortin Bertion - czemu to nazwisko coś mi mówi? - otworzyłam ją. Pierwszy rozdział brzmiał 'Magia oczyszczania rozumu' zaczęłam czytać.
'Nikt nie wie co się stanie kiedy komuś powiemy np. o nowym eliksirze, który zrobiliśmy i nie jest on zapisany w żadnym podręczniku działu z eliksirami. Czy ktoś go użyje dla siebie. Będzie od nas sprytniejszy i sam da go komuś do sprawdzenia i sam odbierze nagrodę, a to wszystko przez nas, i męczy nas sumienie, że to nasz eliksir . Dlatego na takie rzeczy mam rozwiązanie. 
Gdy czarodzieje z Urani myśleli nad takim zaklęciem już od wieków. Lecz dopiero pół wieku temu to zaklęcie zaczęto zapisywać w podręcznikach od magii....'
-Widzę, że zaciekawiła cię magia Łowco Świateł - odezwał się basowy głos za moich pleców. Ze strachu aż podskoczyłam. I odwróciłam się - Oj nie martw się panienko, chodź ze mną porozmawiamy - odłożyłam książkę, i poszłam za nieznajomym. Był to mężczyzna, z lekką siwizną z głowie, lekkimi zmarszczki i dużą ilością blizn, na dłoniach, policzkach i prawym oku.  Ubrany był w ciemno fioletowy płaszcz z długimi rękawami. Jego głos był bardzo basowy. - Nie sądziłem, że zaciekawi cię magia napisana przez Bertiona - powiedział prowadząc mnie przez regały z książkami - on pisze tak ... hmn... jakby to określić. Nie po ludzku, nie do końca zrozumiale. Ale za to jego magia jest bardzo silna, mocna. - doszliśmy do małego holu (jak ja to nazwałam) z biurkiem. Na nim tona papierów i książek. Stała tam również lampa i dwie klatki z czymś co przypominało...
- To są Izzady? - odezwałam się patrząc na stworzonka w klatce. Starszy człowiek popatrzył na mnie jakby z zaskoczeniem.
-Tak, skąd wiesz?- zapytał
- Louis mi opowiadał, o nich ale nie sądziłam, że tak wyglądają. Są cudowne - Dwa stwory miały około 20 cm, miały małe szpiczaste uszka i wielkie żółte oczy, a ich skrzydełka przymocowane do pleców przypominały muchy, tylko też 10 razy większe i szersze.
- Nie powiedziałbym, że są takie cudne i milusie - spojrzałam na niego - potrafią narobić sporego zamieszania i trudno je złapać - uśmiechnął się a przynajmniej odebrałam wrażenie, że spróbował - Młoda panno pozwól, że ci się przedstawie. Nazywam się Zed Youi i jestem nauczycielem w tym ośrodku, dla Łowców Świateł i czarodziei. A ty pewnie jesteś ...
- Viktora Flar - wyprzedziłam nauczyciela
- Louis cię tutaj przyprowadził bo go o to poprosiłem, bo musisz nam pomóc zapełnić szeregi.
- Znowu jakieś złe moce?
- A czy w każdej książce, filmie czy baśni są ze moce?
-Tak
- No właśnie a u nas nie do końca, dokąd oczywiście żyjemy, zła jest coraz mniej. Powiem ci, że z bajek, wszystkie te dziwne stwory istnieją. Każda zmora, potwór. I dlatego ciebie przysłałem abyś na pomogła to wszystko pokonać.
- To sen?- odezwałam się z niedowierzaniem
- Nie. Na dowód tego moge cię nawet uszczypnąć, ale myślę, że to zachowanie nie będzie na miejscu. Widzisz - zamyślił się - Potrzebujemy pomocy twoich zdolności. O których ty w ogólne nie masz pojęcia. Twoja matka je po prostu ukrywała. Nie chciała abyś poznała nas. Uważa, że to co robimy jest bezużyteczne, niebezpieczne. Myli się jedynie w jednej kwestii... bezużyteczności. Gdyby nie my to świat ludzi pogrążył by się z nieładzie i zniszczeniu. A tego wszyscy byśmy nie chcieli. - zaczął maszerować w tę i  z powrotem - smoki, wampiry, demony, niebezpieczni czarodzieje, wielkoludy, trole. Wszystko by chodziło po ulicach i robiło tylko zamieszanie i mordowało ludzi. My jesteśmy od tego aby do tego nie doszło, więc do póki żyjemy wszystko powinno być w normie. Niebezpieczne to w sumie jest, ale jeszcze żaden Jeździec Grobowców nie umarł. No dobra tyko 2 najsławniejszych , ale po śmiertelnie. - dodał gdy spojrzał na mnie - Nie martw się.
- A dlaczego nazywacie się Jeźdźcami Grobowców? - zapytałam
- Cóż, lubimy po np. zabiciu smoka przeszukać jakiego jaskinię, lub grobowiec. Zależy gdzie jesteśmy i możemy coś znaleźć ciekawego do badań czy eliksirów. Ale powracając do ciebie. Zanim wyruszysz aby zabić swojego pierwszego smoka, musisz przejść szkolenie.
- Dobrze, a ja mam jeszcze jedno pytanie
- Tak?
- Wie pan gdzie jest mój kolega Ni... - moje pytanie przerwał głośny wybuch z góry

______________________________

Kochani nawet nie wiecie ile znaczy dla mnie wasze komentarze! Kocham was ;***
Mam ochotę na pisanie jeszcze, jeszcze więcej to wszystko przez was.
Przepraszam na błędy ;p

 Dzięki za to, że w ogóle chciało ci się to czytać, za poświęcony czas. Jeśli sie podobał rozdział wiecie co robić. KOMENTUJCIE! :D

8 komentarzy:

  1. Bardzo bardzo ciekawy rozdział . Czekam z niecierpliwością na następny rozdział .

    OdpowiedzUsuń
  2. Suuper ♥ Napisz następny . :) Tylko troche nudno ale to nic . :) Ma być Niall Viktorią ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Jedno słowo SUPER !

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetne ! Kurde ciekawe co będzie w następnym rozdziale . Dziś zaczęłam czytać o 17 i już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału .

    OdpowiedzUsuń
  5. Brak słów . Twoje opowiadanie jest świetne !

    OdpowiedzUsuń
  6. To jest świetne kiedy nn?? Niemogę sie doczekać lubie takie opowiadania ''magiczne'' Świetny blog <3 Z niecierpliwościa czekam na nn <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Jedno słowo " Genialne"
    Odwiedź bloga mojej znajomej i skomentuj proszę :
    http://beauty-in-you-1d.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Spieprzyłaś. Zaczynało sie fajnie dopóki nie wymyśliłaś tej historyjki z Łowcą Świateł. Mam nadzieję że to sen Viktorii. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń