piątek, 20 września 2013

Rozdział 9

Obudziłam się w zupełnie innym miejscu. W budynku a nie na ulicy, którą pamiętam ostatnio zaistniałej sytuacji. W łóżku i pod kołdrą, z podłączoną kroplówką.  O całej tej sytuacji  aż mi się nie chciało myśleć, ale musiałam. Musiałam przypomnieć sobie co się stało. Jedyne co mnie jeszcze oderwało od myślenia, to nowy opatrunek na mojej nodze, zabandażowany brzuch i plaster na czole. Noga piekła niemiłosiernie. Brzuch bolał. Zauważyłam dwie kule, leżące tuż przy moim łóżku . Rozejrzałam się po pokoju. Oprócz mojego łózka, były jeszcze 3 wolne. Sala była duża i żółta. Po prawej stronie od mojego łóżka znajdowały się dwa duże okna.  Przez które widać było dwa stare budynki i bloki. Okna były lekko otwarte. Nikogo oprócz mnie nie było w pokoju. W myśli modliłam się  aby ktoś przyszedł i mnie zobaczył, i co najważniejsze dał jeść. Tak, tak za dużo przebywam z Niallem. A właśnie … co się stało z Niallem? Dlaczego nie obiera? Dlaczego się fochnął? Oczywiście nie miałam telefonu przy sobie. Były trzy opcje ukradli mi go, rozbił się i trzeba było go wyrzucić lub gdzieś tu jest ale nie wiem gdzie.  Kiedy myślałam, nie zauważyłam, że otwierają się drzwi i wchodzi ktoś w białym fartuszku i jasnoniebieskiej koszuli a za nim jakiś chłopak ubrany w dżinsową kurkę, niebieską koszulkę z nadrukiem ,  czarne rurki  oraz brązowe buty. Kiedy się odwróciłam wiedziałam kto to stoi. –Louis?! – krzyknęłam i usiadłam na łóżku. Tego się tutaj nie spodziewałam – co.. – zatrzymałam się i wzrok utkwiłam w jego oczach – co ty tu robisz? – na reszcie zapytałam
-Cii - mrukną pod nosem i przylożył polec do ust  - później ci powiem
-Dzień dobry panno Flar - powiedział lekarz stając przt moim łóżku, Louis w tym czasie usiadł na krześle w drugim końcu pokoju.
-Dzień dobry panie doktorze  spojżałam na lekarza - może mi pan doktor powiedzieć co mi się dokładnie stało?
-Miała pani pękniętą śledzionę, usunęliśmy ją i zaszyliśmy ranę, oraz wymieniliśmy patrunek na pani nodze. I możemy z radością stwierdzić, że za dwa dni zdejmiemy szwy z nogi. I nic nie zagraża pani życiu i zdrowiu. - mówił to z takim spokojem w głosie, że w pierwszej chwili ogarnęło mnie wielkie zdzwinie, przerażenie co tej lekarz do jasnej ciasnej mówi do mnie. Że co, śledziona? No bez niej mozna żyć, ale.... dlaczego to wszystko spotyka właśnie mnie? Szczerze? Mam wielkiego pecha.
-Aha, dobrze, kiedy będę mogła wrócić do domu?
-Możliwe, że dopiero za dwa dni. Zdejmiemy już pani te szwy, i zbadamy pani rany pooperacyjne. - kończąc to zdanie uśmiechną się do mnie - Ale to tylko dla pani dobra, a i nich pani podziękuje temu młodemu panu za uratowanie pani, to on zadzwonił po ambulans, który zabrał panią do nas. - spojżał na Louisa i z powrotem na mnie - dobrze, to za godzinę będzie rozdawane śniadanie. I...  i zostawie państa razem mam jeszcze innych pacjętów. - wyszedł i zamknął drzwi.
Po jego wyjściu zapadła chwila dłuższej ciszy (tak bym to nazwała).
- Fajnie, że z tobą wszystko ok -  pierwszy odezwał się mój wybawca. Jejku jaki on ma głos, taki piękny zarazem piskliwy ale taki fajny piskliwy i w ogóle jego głos i włosy i uśmiech .... Viktoria przestań i myśl lepiej nad opowiedzią.
- Też się cieszę - ależ żeś palnęła, nie wiedziałam co dalej zrobić więc głupkowato się uśmiechnęłam  -yy ..- zaczęłam po chwili namysłu - co cię sprowadzało na akurat tej ulicy? To byłeś ty ten na motorze?
-Noo.. próbowałem nowy motor i lubie jeździć ulicami na których mało osób się szwęda. Ale nie spaceruje sam i  to jeszcze z chorą nogą ulicami które nie są oświetlone, w prawie środku nocy i w dodatku całkiem sam
-Chciałam dojść szybciej do domu, ale hymmm.. mama wie?
-Sprytnie zmieniasz temat - puścił do mnie oczko - Została poinformowana przez lekarza, i była tutaj tylko musiała iść do pracy i powiedziała żebym został z Tobą a dzisiaj mamy wolne więc nic szczególnego nie robimy
-Na prawde tak powiedziała? Chodzi mi o to, że musisz ze mną zostać. Louis mam 17 no prawie 18 lat
-No ale na ulicy cię dopadli, szczerze gdyby nie ja to było by z tobą fatalnie - powiedział nakładając nacisk na ostatnie słowo
-Nie wypominaj mi proszę chcę o tym zapomnieć - w tej chwili położyłam głowę na poduszkę i spojżałam na biały sufit - i.. dziękuję za uratowanie mnie - spojżałam na mojego towarzysza kontem oka, który patrzył się na mnie i lekko uśmiechał - moge cię przytulić? - chybą tą propozycją mój przyjaciel został zszokowany, widziałam to w jego oczach - no w ramach podziękowań, na razie tylko tyle moge zrobić
-Jasne - Lou przybliżył się do mnie ja usiadłam na łóżku i przytuliliśmy się. Jejku jak on ładnie pachniał ale dobra koniec tych przyjemności nastąpił po jakiś 7 sekundach.
-Możesz mi powiedzieć - zaczęłam - dlaczego Niall się do mnie nie odzywa? Coś mu jest? Żyje w ogóle?
-Nie wiem co mu jest i żyje. Może ma focha, ale na prawde nie mam pojęcia na jakiej podstawie mógł się obrazić - ruszył raminami - na ciebie nie można się obrazić
-Ehę, no dzięki - uśmiechnęłam się
-A i masz - wyciągną coś z kieszeni  - tutaj swój telefon, ale niestety w stanie noo.. jak sama widzisz - telefon był w stanie krytycznym, rozwalony w dwóch częściach, pęknięty ekran. Moje telefony ostatnio jakoś specjalnie długo nie żyją.
--------------------------------
I nareszcie już po dwóch dniach spędzonych w szpitalu. Zdjeli mi już opatrunek z nogi, moge już normalnie chodzić. Nareszcie! Z burzuchem większych problemów nie było, lekarze stwierdzili, że na mnie goi się jak na psie. No nie zaprzecze.
Każdy dzień, każdą minutę, godzinę spędzał ze mną Louis. Z trzy, cztery razy przyszli rodzice. Nialla nie było, nie przychodził. Myślę, ze wiedział, bo Louis to jego najlepszy przyjaciel. Na pewno mu powiedział. Postanowiłam, że też nie będę dzwonić (pomijając fakt, że nie mam telefonu). Powiedziałam mamie, że jakby mu się coś przypomniało i zechciał przyjść do mnie do domu, co oczywiście jest mało prawdo podobne, ale nie wykluczam takiej możliwości, to aby go nie wpuszczała i powiedziała, że mnie nie ma. Nie mam najmniejszej ochoty się z nim widzieć, tylko się martwię czy z nim wszystko ok. Lou zaręczał, że wszystko z nim dobrze, ale cały czas żyję w takiej nie pewności.
Do domu przywiuzł mnie mój kochany tata. W dzwiach powitały mnie tam mama, Amy i co mnie zdziwiło Louis. Spędziłam z nim cały dzień, jedząc ciasto i popijając colą, oglądając filmy. Z nim mi się tak przyjemnie i na luzie rozmawiało. A co do rozmów to w ogóle nie rozmawialiśmy na temat kariery itd. Po co? Abym stała się w jego oczach napaloną fanką? Nie, chcę abyśmy byli przyjaciółmi a jak się to nie uda i przyjamniej dobrymi kolegami. Uwielbiam z nim rozmawiać.
Tommo poszedł od nas około godziny dwudziestej trzeciej, kiedy poczułam zmęczenie a on to wykrył i powiedział, że muszę iść spać. Po jego pójściu mama zaczęła nam (mi i Amy) robić wykład na temat szkoły. Przybory, książki itd. Zaproponowałam aby wszystko co potrzebne zamówili przez internet, Ci przyjęli moją propozycję za dobrą i obiecali, że się nad tym jeszcze poważnie zastanowią. Po tym wszystkim udałam się do łazienki, umyłam się i poszłam spać.
----------------------------------------
Następny dzień - poniedziałek, czyli oznaczało to, że jeszcze pozostał mi tydzień laby w domu i bezstresowych spotkań z przyjaciółmi. Stres oczywiście związany ze szkołą, lekcjami i nauczycielami. Jejku jak ja ich nie lubię. Ale co tam nie bądźmy jak ta to mówie chop do przodu skupmy się na teraźniejszości i wykorzystajmy ten wspaniały wolny czas, który oczywiście jak wiemy minie bardzo szybko.
Tego dnia nic specjalnego się nie wydarzyło. Oprócz tego, że na facebooku napisał do mnie Louis z propozycją pójścia do kina.
_________________________________________________________
Przepraszam, że tydzień temu nie był rozdziału. A było to spowodowane brakiem niestety czasu. Oraz przepraszam, za jakiekolwiek błędy i za powyżej 700 wyświetleń bloga. Jesteście kochani. I mam prośbę jakbyście mogli skomentować. Jest to też jeszcze większa motywacja do dalszego pisania ;p

6 komentarzy:

  1. Ale super :D Czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świeetnyy x czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Extra extra i jeszcze raz extra ! Ciekawa jestem co się stało niallowi . Czekam na nexta !

    OdpowiedzUsuń
  4. Kiedy next? a i jeszcze nie pisałam komentarzy... jak coś, ale cudownie piszesz :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jezu dziękuję ;* właśnie pisze rozdział 10. Niedługo powinien się pojawić ;D

      Usuń